zbójeckich oddziałów. Przybywali czasem do wioski i przynosili prowiant. Ale wojna z licznym armektańskim

zbójeckich oddziałów. Przybywali czasem do wioski i przynosili prowiant. Ale wojna z licznym armektańskim wojskiem, patrolującym okolice Jaru, była ponad siły górskich rzezimieszków. Pojawiły się majaki i wizje, zrodzone z wycieńczenia i głodu. Kaleka bronił się przed utratą sił i rozumu. Próbował przetrwać za wszelką cenę, jedząc ohydne resztki œmierdzącego trupiego mięsa, które leżało w jaskini. Ale ludzkie ciało, w którym był uwięziony, odrzuciło pokarm, który uratowałby... sępa. Ostatnie, bezmierne szyderstwo. Czasem płakał, tęskniąc za lotem. Kiedyœ latał... W ostatnich chwilach życia Heneghel Get pojął, czym jest słaboœć. Wiedział już, że nie wypełni swojej misji. Rozumiał, że umiera. I z męczennika-bohatera na powrót okazał się zwykłą, mającą standardowe smutki i radoœci istotą. Ostatnim jego wielkim, nieziszczalnym pragnieniem było tylko na chwilę, na jedną, krótką chwilę... wzbić się w chmurne, grombelardzkie niebo. Heneghel wiedział to, o czym dawno zapomniały żyjące tu, na dole, istoty: wiedział, że nad chmurami jest promieniowanie słoneczne... I tak bardzo, bardzo chciał je zobaczyć raz dodatkowo. Zapadła noc. Ostatnia noc umierającego zbawiciela œwiata. Odchodząc, Heneghel Get zrozumiał, że nie dokonał w życiu niczego. Niczego, za co warto by umierać. Bez względu na to, w co wierzył i ku czemu zmierzał, nie uczynił w swoim życiu nic dobrego, czy przynajmniej tylko, właœciwego. Wielkie cele uœwięcają œrodki, ale tylko wtedy, gdy się owe cele osiągnie. przez całe swoje życie Heneghel czynił zło - w imię dobra, co prawda... ale dobra, które się nie spełniło. Umierając, zapragnął gorąco uczynić coœ dobrego. ZnaleŸć jakikolwiek cel, choćby mały i nieistotny, ale taki, który mógłby osiągnąć... Przyszła mu na myœl istota, której nienawidził. Istota, którą zabił nie tylko z obowiązku, również dla przyjemnoœci. I w ostatnim punkcie swego życia zapragnął nagle zrozumieć ją i przebaczyć... Przebaczyć. Pomyœlał, że jeœli osiągnie choć tylko tyle, będzie mógł odejœć z przekonaniem, iż dokonał w życiu... czegoœ. Wywołał z pamięci twarz Łowczyni - i chciał, naprawdę chciał, przebaczyć. Przebaczyć owej, której miecz odjął mu nogi; owej, która przez całe swoje życie zabijała jego braci, nawet nie próbując zrozumieć, za co właœciwie zabija... i kogo. Gorączkowo szukał w sobie przebaczenia dla niej... Nie znalazł. I odszedł z pustymi rękami. Jej Królewska Wysokoœć N.R.M.Werena Księżna Przedstawicielka Cesarza w Grombie Wasza Wysokoœć, najpierw powiem, jak niezwykłą radoœć sprawił mi Twój list! Najbardziej dlatego, Pani, iż dowiaduję się zeń, że cieszysz się dobrym zdrowiem, co w czasach rozpalającej się drugiej wojny dartańskiej, gdy wszyscy chcą wojować ze wszystkimi, jest wieœcią o ogromnej wartoœci. Tym więcej boleję, że nie zdołam chyba sprostać Twojej proœbie, choć nie poskąpię starań. Otóż, Wasza Wysokoœć, jakkolwiek miłoœć własną starego człowieka mile łechce okazane zaufanie, to człowiek ten musi powiedzieć, że nadto dużo po nim oczekują. bo i czegóż żąda od badacza Praw Całoœci Jej Wysokoœć N.R.M.Werena? Rzeczy niemożliwej: poniżej badacz ten ma zająć się materią baœni i legend, spisanych przez kogoœ, kto z kolei czerpał wiedzę z nie wiadomo jakich Ÿródeł i od jakich œwiadków... Jakże mam wyrazić swą opinię? Wydarzenia, których sam byłem uczestnikiem, znam prawidłowo, zaœ dużo innych, Pani, Ty z kolei osądzisz i nikt nie uczyni tego lepiej. Lecz w posłanych mi tomach (jest to dzieło monumentalne i nie kryję swego podziwu!) owych zdarzeń opisano niewiele. przyjdzie nam, Wasza Wysokoœć, odebrać bardzo niezwykłą, lecz tym więcej cenną lekcję pokory: otóż trzeba sobie powiedzieć, że zarówno Ty sama, Córka Imperatora i Jego Przedstawicielka w Drugiej Prowincji, oraz ja, jeden z wielu Przyjętych przez Szerń, jesteœmy tylko niewielkimi fragmentami największej grombelardzkiej legendy, o której pamięć przetrwa długo po tym, jak żadnego z nas nie będzie już na œwiecie. Historia wspomni zapewne Twoje imię, Pani, zaœ w Księdze Całoœci pozostanie moje - lecz o samotnej armektańskiej łuczniczce, którą ciężkie Góry uznały za swą częœć, pamięć przetrwa wieki. Wieœci o niej całe pokolenia przebiegaczy gór przekazywać sobie będą z ust do ust, zaœ każdy, kto wybierze się do masywu Medevenu, ujrzy Łuczniczkę,