— Wydaje mi się, że wokół nas są wzgórza; mamy

— Wydaje mi się, że wokół nas są wzgórza; mamy powodzenie, że udało nam się wylądować. Boże!... po takiej stronach bywa ściana skalna... jeszcze kilka metrów, a rozbilibyśmy się na miazgę! — Czy ma pan jakieś pojęcie, gdzie jesteśmy? — zapytał Gibson pilota. Tym nietaktownym pytaniem zasłużył sobie na chłodne spojrzenie. — jakieś 120° rozmiaru wschodniej a także 20° odległości północnej. Burza nie mogła nas znieść daleko z kursu. — A więc jesteśmy gdzieś w Aetherii — odpowiedział Gibson, pochylając się nad mapą. — Tak... tutaj bywa zaznaczony pagórkowaty rejon. Niewiele o nim informacji. — To dlatego, że po raz pierwszy pewien człowiek tu ląduje. Ta część Marsa bywa niemal że niezbadana; została jedynie sfotografowana z powietrza a także to wszystko. Gibsona ubawiło spostrzeżenie, że Jimmy rozjaśnił się na tę informację. Niewątpliwie było coś podniecającego w wiadomości, że znajdują się w okolicy, w której nie stanęła dotychczas stopa ludzka. 2 65 — szczególnie mi przykro rozczarować was — zauważył Hilton trochę zmartwionym głosem — ale wcale nie jestem pewny, czy będziemy mogli porozumieć się z Phobosem, nawet kiedy on wzejdzie. — Dlaczego?! — krzyknął pilot. — Nadajnik bywa w dobrze... Właśnie go wypróbowałem. — Tak, ale czy pan zauważył, gdzie jesteśmy? Nie zobaczymy nawet Phobosa. To urwisko musi się znajdować na południe od nas a także zupełnie zasłania widok. A to oznacza, że tamci nie będą mogli złapać naszych ultrakrótkich fal. oraz co gorsze, nie będą mogli nas również zauważyć poprzez swoje teleskopy. Zapanowało pełne przygnębienia milczenie. — oraz co obecnie zrobimy? — zapytał Gibson. Ujrzał potworną wizję tysiąckilometrowej wędrówki poprzez pustynię Charontis, lecz natychmiast tę możliwość odrzucił. Najprawdopodobniej nie byliby w stanie unieść koniecznego tlenu, nie mówiąc już o żywności a także potrzebnym oporządzeniu. A nikt nie mógłby spędzić bez owego nocy na Marsie, nawet tu, w pobliżu równika. — Będziemy musieli wskazywać w jakiś inny sposób — odpowiedział spokojnie Hilton. — Rankiem wejdziemy na te wzgórza a także rozejrzymy się. A tymczasem nie przejmujmy się. — Ziewnął a także przeciągnął się, wypełniając kabinę od podłogi do sufitu. — Nie mamy żadnych bezpośrednich kłopotów: mamy powietrza na szereg dni a także energii w bateriach tyle, że będziemy mieli ciepło poprzez pora nieomal nieograniczony. Możemy być trochę głodni, jeśli pozostaniemy tu dłużej niż tydzień, ale nie przypuszczam, aby było to prawdopodobne. Na mocy czegoś w rodzaju milczącej umowy Hilton przejął kierownictwo. prawdopodobnie, nie zdawał sobie nawet sprawy z owego faktu, ale stał się obecnie dowódcą niewielkiej zespoły. Pilot bez namysłu przekazał mu swój autorytet. 166 — Powiedział pan, że Phobos wschodzi za godzinę? — zapytał Hilton. — Tak. — A kiedy zachodzi? nigdy nie mogę zapamiętać, jak zachowuje się ten wasz niewielki, zwariowany księżyc. — Wschodzi na zachodzie a także zachodzi na wschodzie mniej więcej cztery 60 minut później.